niedziela, 28 lutego 2016

POZNAŃ - na dobre i złe, definitywnie.

21:34 na zegarku, deszcz odbija się od parapetu i jak nic brudzi moje i tak nie za bardzo lśniące okno. Włączam play, płyta z 2009 roku. Jedna. Druga. Kolejna. Głos wciąż ten sam. Tak, to dobry moment żeby chociaż w pigułce zawrzeć małą cząstkę emocji, które towarzyszyły mi i mojej +1 w krótkiej, ale intensywnej podróży do wielkopolskiej Stolicy.

***

Równo o 9:28 wyruszyłyśmy w dwugodzinną podróż pociągiem relacji Katowice-Szczecin na północ. Cel: Poznań Główny!


Nie jestem fanką słuchania rozmów moich sąsiadów-podróżnych, ba! Nawet bardzo tego nie lubię. Nie specjalnie chcę wiedzieć o operacji kolana Halinki, czy Maciuś nie poszedł do szkoły z powodu bólu brzucha, a Sebastian zapomniał o urodzinach cioci, Nie nie nie. Słuchawki w podróży są obowiązkową opcją. Szczególnie kiedy minutę przed wyjściem na dworzec zgrywasz na telefon premierową płytę OeSTeeRa. Sprawdź, koniecznie!


Małe zawirowania, pomylone uliczki, spóźnione koziołki i jesteśmy na Starym Rynku. Pogoda nie zachwyca, tragedii nie ma. Ładnie tu. Tak... starodawnie. I spokojnie. Ludzi niewiele. Czemu? A no tak, przecież dzisiaj jest piątek, normalni ludzie w południe jeszcze pracują...








Fajne mają te murale. Szybki rzut okiem na rozkład jazdy i hop do tramwaju. Zaczyna padać śnieg.


Dojeżdżam na Ostrów Tumski, a co. Tak dla porównania tego z wrocławskim. Sypie już całkiem konkretnie. Dwa kółeczka na około, kilka fotek i na ciacho gruszkowe marsz.






Szybki obiad i w końcu docieramy do zimnego, hostelowego pokoju. Właściwie po co ten Poznań? W taką okropną pogodę, w piątek, pod koniec lutego? Łatwo się domyślić.

***

Koncert ulubionego rapera. Idola? Motywatora. Jak zwał tak zwał. Byłam kilka razy we Wrocławiu. Ciągle mało. Koncert w Warszawie odhaczony. Ciągle mało. To dlaczego nie Poznań? Nie, nie jestem psychofanem, w portfelu zdjęcia nie noszę. To jest szacunek. Wzajemny szacunek. Koncerty szczególnie tego Pana dają mi tyle motywacji, takiego kopa do działania, takiego pozytywnego nastawienia jak nic innego na świecie.
Drugi rząd, scena. Godzina skakania, zdzierania gardła, braku tchu i zakwasów dających o sobie znać do teraz. To nie są tylko teksty wykrzyczane do mikrofonu. To jest przekaz i kopniak jakiego potrzebuję raz na te kilka miesięcy. Kontakt. Na koncercie i po koncercie. Najlepsze słowa, uznanie i wdzięczność. Powiesz - wielka mi rzecz. Raper normalny człowiek, jak każdy inny.  Dokładnie tak jest. Ale jeżeli ktoś, kogo tak na prawdę nie znasz, którego słuchasz na słuchawkach, w radiu, w telewizji, którego płyty masz na półce, który nie zna Ciebie, nie wie o Tobie nic, potrafi zwykłym słowem spowodować, że wraca do Ciebie wiara w siebie, że jego słowa potrafią tak mocno dotrzeć do Twojej podświadomości, że całe złe nastawienie i zwątpienie w siebie znika. To jest takie małe szczęście, które cholernie pomaga, nawet nie wiesz jak bardzo.

Ludzie jeżdżą do dużych miast na koncerty Rihanny, Biebera, Madonny czy innego idola. Ja jeżdżę na Te-Trisa. Proste :)

*** 

Siedzę z wypiekami na twarzy i stwierdzam, że to powyższe jest tak nieskładnie napisane, że wątpię, że ktokolwiek z was odnajdzie w tym sens. A może jednak ktoś, tak jak ja, go tam widzi? :)

 ***

A to moja współlokatorka, którą wyciągnęłam (ale nie siłą!) na moją poznańską wyprawę. Agnes, dziękuję za wszystko, wiesz co jest 5 Siostro! :)


Emocje wzięły górę. W sumie nie tylko one. Tramwaje jeżdżące od 5 rano pod naszym oknem też nie dały się nam wyspać. 


W ostateczności obeszłyśmy 1/4 jeziora Malta, spędziłyśmy 2 godziny w kinie na beznadziejnym filmie (7 rzeczy, których nie wiecie o facetach - obsada na plus, reszta do wrzucenia), zakończyłyśmy na gorącej czekoladzie i wizycie w Empiku. Płyta Ostrego stanęła na półce. Pogoda dopisała.



Koniec. Jak dobrnąłeś do końca to bardzo mi miło. Jednak za dużo emocji towarzyszyło mi w centralnym punkcie tego posta i nie wszystko poszło po mojej myśli. Tak to już bywa, bo ja taka emocjonalna dziewczyna jestem ;) jakaś puenta na dzisiaj? Cieszmy się z małych, nawet najdrobniejszych rzeczy, one tworzą całość i powodują uśmiech.


"nie, nie jestem, nie byłam, nigdy nie będę perfekt"

~M.