niedziela, 28 września 2014

PHONEmix III

Wrzesień był miesiącem bardzo intensywnym, pełnym 'zwrotów akcji', nowych znajomości, wypadów i dużych zmian. To ten miesiąc moich najdłuższych wakacji będę wspominać najlepiej, dlatego ciesze się, że udało mi się porobić kilka zdjęć dla upamiętnienia tych momentów, oglądajcie! ;)



  • dwugodzinna praca nad jedną ręką opłaciła się - to moje pierwsze mani, z którego byłam naprawdę zadowolona! sówki skradły moje serce :D
  • test nowej szminki z Essence - 09 wear berries! nie polubiłam się z nią, okropnie przesusza usta, a kolor też nie jest jakiś rewelacyjny...

  • pamiętacie kocurka sprzed kilku postów? ano Maluch okazał się dziewczynką... Kropka jest coraz większa i coraz bardziej rozrabia...
  • moje pierwsze #homemade sushi! wyszło bardzo smaczne. do środka dałam tylko ogórka, paprykę i paluszki krabowe.
  • mega słodka, ale jaka pyszna! Milka Oreo z zatopionymi CAŁYMI ciastkami! fajnie nadała się też do muffinek :)
  • górskim szlakiem :)
  • czasem ładna jest ta moja wioska :)
  • letni, wrześniowy dzień w Niemczech ♥
  • kilka dni z przyjaciółką to najlepsze co może być w ciągu tygodniowej karuzeli!
  • mój rudy kierowca Nissana :D
  • selfie time, jak zawsze przed wyjściem z domu :)
  • widok z mojego nowego mieszkanka.

No i tak mniej więcej zleciał mi wrzesień. A jak u Was? 

Buziak, M. :*

czwartek, 25 września 2014

Karpacz, czyli góry w wersji Morzolubnej.


Karpacz. Miejscowość oddalona o 70 km od mojego obecnego miejsca zamieszkania stała się celem podróży sprzed dwóch tygodni. Wraz z moją przyjaciółką wsiadłyśmy w jej czerwonego Nissana i udałyśmy się w góry. Pogoda zapowiadała się wprost "cudowna" - rano mgła i ulewa, coś pięknego. Chyba jednak góry nas trochę lubią. Po dotarciu na miejsce wyszło słońce, a ja żałowałam, że w mojej walizce zabrakło okularów przeciwsłonecznych. Zakwaterowałyśmy się w ośrodku wypoczynkowym "Halny" w Sosnówce, oddalonej o 6 km od Karpacza. Warunki iście komunistyczne - tapety, stare dywany i łazienka 1m x 1m. Nie to było najważniejsze. Halny był przystankiem w drodze do przygody. W piątek wieczorem postanowiłyśmy udać się na kręgle do Hotelu Gołębiewskiego.











Sobota zaczęła się pechowo. W planach - zdobycie jakiegokolwiek (nawet najmniejszego) szczytu. Rzeczywistość - zepsute auto między Sosnówką a Karpaczem ♥ zaradne dziewczyny sobie z tym poradziły i po dwugodzinnym postoju byłyśmy już na szlaku...





Czarny szlak okazał się odpowiedni dla mnie - moja kondycja równa się minus 200, więc oczekiwania wobec mojego organizmu nie były wygórowane. Podeszłyśmy pod Łomniczkę i to zdecydowanie wystarczyło, by podziwiać piękne, górskie widoki.





Droga w dół okazała się kamienistym szlakiem żółtym, na którym to 1,7 km zamieniło się prawdopodobnie w 17 km :D no, ale dotarłyśmy całe i zdrowe na dół. 


Niedziela była typowo miejskim dniem - pochodziłyśmy po Karpaczu, kupiłyśmy trochę pamiątek i wróciłyśmy do domu. Po tych trzech dniach w górach stwierdzam, że nie jest to miejsce idealnie dla mnie. Wolę przechadzać się po ciepłym piasku i moczyć nogi w morzu niż wspinać się po górach. Jest to jednak fajna odskocznia od codziennego życia, a ogromnym plusem jest to, że takie atrakcje i widoki mam praktycznie na wyciągnięcie ręki :)

A wy co wybieracie? Morze czy góry? 

Buziak, M. :*

czwartek, 18 września 2014

OOTD: hot autumn!


Wrzesień? Serio? Za oknem słońce i ponad 20 stopni, a dodatkowo 2 tygodnie wolnego. Czy to nie brzmi pięknie? Korzystając ze sprzyjających okoliczności wybrałam się dzisiaj na Berzdorf Sea – zbiornik wodny położony 15km od polskiej granicy. Widoki, ciepła woda, a do tego słońce spowodowały, że tak naprawdę dopiero teraz poczułam wakacje! Najbliższe dwa tygodnie będą okropnie zalatane, niedługo przenoszę się do Wrocławia, a więc wszystko muszę w miarę ogarnąć, popakować i przygotować się na ogromne zmiany. Póki co zostawiam Was ze zdjęciami dzisiejszego luźnego, czwartkowego zestawu z wodą i słoneczkiem w tle :)







Okulary - House
T-shirt - H&M
Kardigan - Butik
Legginsy - H&M
Bransoletka - nadmorskie stoisko
Naszyjnik - H&M


A co u Was kochani? :)

Buziak, M. :*

sobota, 13 września 2014

stilllaugh w kuchni: pancakes ♥


Sobotni poranek, a Ty nie wiesz co zaserwować sobie na śniadanie? Ma być szybko, łatwo i tylko z tego, co aktualnie masz w lodówce. Nic prostszego! Wypróbujcie mój przepis na proste i przepyszne pancakes!

Do przygotowania ok. 15 placuszków potrzebujemy:
  • 2 szklanki mąki
  • 3 czubate łyżki cukru
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1,5 szklanki mleka
  • 2 jajka
  • 75 ml oleju
  • szczypta soli
  • ulubione dodatki



W jednej misce mieszamy składniki suche (PRZESIANA mąka, cukier, proszek do pieczenia), w drugiej rozmącamy jajka, dodajemy mleko i olej.


Mokre składniki dodajemy do suchych i mieszamy.


Na suchej, rozgrzanej patelni rozlewamy ciasto - jeden placuszek to jedna łyżka.


Smażymy z obu stron na małym ogniu. Pierwsza strona placka jest gotowa, gdy pojawią się pęcherzyki. 


Nasze pancakes możemy jeść pojedynczo lub tak jak ja - w formie amerykańskiej. Do gotowych placuszków dodajemy ulubione dodatki - może to być mus owocowy, smakowy serek, lub tak jak u mnie - jogurt brzoskwiniowy, a na górze syrop klonowy :)


Takie śniadanko będzie trzymało nas aż do obiadu, jest szybkie, proste no i ... trochę kaloryczne, jednak po ciężkim tygodniu w pracy/szkole na pewno chwila rozpusty nie zaszkodzi!

SMACZNEGO ;)

czwartek, 4 września 2014

stilllaugh w kuchni: czekoladowe muffinki z czekoladą ♥


Co może być lepszego w pochmurny i deszczowy dzień niż duża czekolada? Muffinki czekoladowe z czekoladą! Przybywam do was z ekspresowym przepisem na mój popisowy wypiek, banalny w przygotowaniu ze składników, które zawsze mamy w domu, a poprawiający humor w czasie jesiennej chandry (bo niedługo będziemy witać jesień... :( )

Do wykonania 12 sztuk muffinek potrzebujemy:

  • 2 szklanki mąki
  • 1 szklankę cukru
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 jajko
  • 1 szklanka mleka
  • 100 ml oleju
  • 2 łyżki kakao
  • czekolada (używam zawsze tej, która akurat zawieruszy się w domu. Dzisiaj użyłam oreo, ale sprawdziłam też mleczną, z orzechami, bakaliami i innymi nadzieniami)

W dużej misce mieszamy składniki suche oprócz kakaa (mąka, PÓŁ szklanki cukru i proszek do pieczenia), a w mniejszej mokre (jajko, mleko, olej),


Przelewamy mokre składniki do suchych i mieszamy do ich połączenia.


Następnie dodajemy drugą połowę cukru i dwie łyżki kakao. UWAGA: ciasto w tym momencie jest bardzo gęste, dlatego dodaję tutaj delikatny CHLUST mleka, żeby składniki lepiej się połączyły, a ciasto wygodniej przelewało się do papilotek. 


Papilotki napełniamy ciastem, a do każdej babeczki wkładamy kostkę lub dwie czekolady (mlecznej dodaję dwie kostki, oreo tylko po jednej).



Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 stopi bez termoobiegu, ok. 20 min. Na koniec posypujemy cukrem pudrem i gotowe!




SMACZNEGO! :)